niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 2


-Do jutra ! - krzyknąłem do reszty i chwyciłem kurtke z zamiarem jak najszybszego wyjścia ze studia
- Gdzie się tak spieszysz? - spytał Zayn
- Opowiadam dzieciakom jak poznałem ich matke – uśmiechnąłem się pod nosem – Ale wszystko od samego początku. Jestem na Grace
- To początki przyjacielu, początki – Louis poklepał mnie po ramieniu ,a reszta zaczęła się śmiać
-Ej! Przecież nie było tych kobiet aż tak dużo – oburzyłem się
- Masz racje Harry, masz racje – wyrecytował Zayn – Ich było o dużo więcej niż dużo
- Do jutra – zakończyłem temat , wyszedłem ze studia uśmiechając się pod nosem i słysząc za sobą śmiech reszty
Chciałbym znowu mieć 18 lat, całe życie przed sobą , te same sytuacje i tylko w niektórych postąpić inaczej, wybrać inną opcje. Jednak rozpamiętując przeszłość nie ruszy się dalej. Nie, ja nie rozpamiętuję, ja wspominam .
- Zawołać Josha ? - spytała Darcy na starcie kiedy przekroczyłem próg mieszkania
- Możesz – uśmiechnąłem się i to nie tylko na twarzy, również w duszy .
- No staruszku
- Tylko nie staruszku – przerwałem synowi
- Mój błąd – podniósł rękę i usiadł obok siostry na kanapie – Opowiadaj dalej .
-Nim się obejrzałem był piątek , minął prawie tydzień ,a ja dalej nie miałem żadnych namiarów na blondynkę z pubu.
- Poddaje się – rzuciłem kluczyki od samochodu na stół i usiadłem obok Zayn`a na kanapie.
- Przestań – zaczął, a wszyscy zdążyli się zlecieć do salonu – To nie koniec, jeszcze ją znajdziesz.
Zamówiliśmy pizze, wypiliśmy kilka piw, dokładnie to o kilka piw za dużo i do późna siedzieliśmy rozmawiając. Właściwie pogodziłem się z tym ,że na całej linii zawaliłem sprawę i już nigdy nie spotkam Grace. Jednak.. Kiedy podaliśmy sobie ręce, zamieniliśmy parę zdań, poczułem że to dopiero początek. Widocznie skończyło się szybciej niż zaczęło.
- No pięknie panowie ! No pięknie ! - obudziła nas rano Eleanor – Wstawać i to sprzątać
- Louis, zmień dziewczynę – wymamrotałem śpiący i zakryłem głowę poduszką. Nocna pogawędka z przyjaciółmi mi właśnie o sobie przypominała
- Milcz, Styles – Tomlinson położył rękę na moich plecach, bo zabrakło mu siły żeby mnie uderzyć.
Dziewczyna gdzieś zniknęła i wróciła chwile później z pięcioma szklankami wody i tabletkami.
- Macie ciamajdy – podarowała każdemu z nas prezent – Powinno pomóc.
- Dzięki , jesteś aniołem – skomplementował ją Malik, a my przytaknęliśmy głową,na co ona się roześmiała
- No wiesz Liam.. Po Tobie bym się tego nie spodziewała – pokiwała palcem w stronę Payne
- Wybacz – Li uśmiechnął się przepraszająco i przypadkowo przewrócił nogą puszkę po piwie, na co wszyscy westchnęliśmy
Bez życia siedzieliśmy do południa, a później wszyscy zaczęli gdzieś wychodzić. Louis i Eleanor zniknęli na romantyczny spacer, Liam pojechał na występ Danielle , Niall spędzał czas z mamą , która go odwiedziła, a Malik jak torpeda wyleciał z domu informując nas jedynie, że Perrie się źle czuje i wróci późno albo jutro. Siedziałem i przełączałem kanały w telewizji , nie znajdując nic ciekawego wyłączyłem tv i rozglądałem się po pomieszczeniu. Tykający zegar wyjątkowo działał mi na nerwy , nie zastanawiając się dłużej co zrobić chwyciłem kurtke i wyszedłem z domu. Wsiadłem do auta i pojechałem.. Pojechałem daleko, nawet bardzo. Zawróciłem kiedy kontrolka pokazywała niski poziom benzyny.
- Cholera – zakląłem pod nosem – Co jeszcze? - spytałem sam siebie kiedy samochód zatrzymał się i ani mu się śniło ruszyć.
Sięgnąłem do kieszeni po telefon i żałowałem ,że zadałem wcześniejsze pytanie. Rozładowana bateria. Wysiadłem z auta i spojrzałem na zegarek, który wskazywał ,że za pięć minuty będzie 23. Rozglądałem się po dwóch stronach ulicy i w żadnym z domów w zasięgu mojego wzroku nie paliło się światło. Poszedłem dalej w poszukiwaniu osoby , która o tej godzinie nie śpi. Uratowało mnie palące się w dwóch oknach światło na końcu ulicy. Przyspieszyłem kroku i zapukałem do drzwi.
- Fascynujące tato, serio – stwierdził Josh
- Cicho bądź – odezwała się Darcy – Mów dalej.
- Przez dłuższą chwile nikt nie otwierał,ale w końcu się otworzyły, a przed moimi oczami stała ona. Spotkałem Grace.
- Co Ty tu robisz? - zapytała zdziwiona
- Będę leciał ,mała – do naszej słodkiej rozmowy włączył się jakiś koleś , na oko dwa lata starszy ode mnie i na dodatek nazwał ją małą – No i nie martw się .
- Dzięki, Tom – odparła , a facet pocałował ją w czubek głowy i odszedł, przez dłuższą chwile stałem i się nie odzywałem.
- Harry ? - Grace pomachała mi ręką przed oczami
- Tak ? Aa. Nie mam benzyny, padł mi telefon i zobaczyłem ,że tylko w tym domu pali się światło. Pożyczysz mi swój telefon?
- Jasne, ale wejdź do środka, nie stój tak na dworze .
W czasie kiedy czekałem na Louisa dziewczyna zrobiła herbatę i całkiem przyjemnie nam się rozmawiało. Tylko.. Gdyby nie ten facet.. A może to jej brat, kuzyn, przyjaciel, znajomy ? - podpowiadało mi serce . Przestań, nie bądź naiwny. Taka dziewczyna jak ona z pewnością kogoś ma – drwił ze mnie rozum .
- To pewnie Louis – stwierdziłem raczej ze smutkiem i razem poszliśmy otworzyć drzwi
- Chodź , pokrako – rzucił Tomlinson na starcie, a dopiero później zauważył Grace i się z nią przywitał – To ja idę do auta. Nie musisz się spieszyć Styles.
- Dziękuję za pomoc – uśmiechnąłem się, na co ona stwierdziła ,że nie ma o czym gadać i odwzajemniła uśmiech .
- Polecam się na przyszłość – zawołała kiedy już prawie byłem przy aucie
- Em. Grace? Podasz mi swój numer?
- Już myślałam,że nie zapytasz – odparła z uśmiechem na ustach.
Pojawiło się światełko w tunelu. Tylko.. Chwila. Kim jest tamten facet?


_____________________________________
Dodaje 2 ! Wiem,że minęło troche czasu od 1 rozdziału, ale wybaczcie. Nie mam dużo wolnego czasu. Podoba się Wam ? Za wszelkie błędu , które pojawiły się gdzieś w tekście PRZEPRASZAM, ale nie mam już siły tego dokładnie sprawdzać. Kontakt do mnie macie po prawej stronie, a jeżeli chodzi o rozdział na your-life-your-voice.blogspot.com to nie wiem kiedy - załapałam blokadę w połowie rozdziału.